sobota, 25 sierpnia 2012

Boeing 737-500 SP-LKE (Star Alliance), ciąg dalszy czyli odsłona druga

Oto bohaterzy tego odcinka mojego warsztatu, Pan Benek i Pan Podkład. Było to moje pierwsze zetknięcie ze szpachlówką i podkładem w jednym w takiej postaci, czyli w spreju. Po pierwszym psikaniu wpadłem w panikę, bo duża część centropłatu od spodu była zalana tym specyfikiem, nie było widać linii podziału ani innych detali. Już sobie wyobrażałem jak będę musiał to wszystko usuwać, szlifować, odtwarzać detale, grrr... Jednak po wyschnięciu okazało się, że właśnie ta część modelu jest najlepiej pokryta a detale szczegóły nie zanikły. 
Widać to dobrze na dalszych zdjęciach. Dobrze widać również, które linie trasowałem po szpachlowaniu bądź pogłębiałem a które zostały tak jak je matka forma wypluła.
Wybaczcie mi, że się tak rozwodzę nad tą prostą czynnością jaką jest psiukanie z puszki, dodatkowo trwającą dosłownie kilka sekund, ale ukazuje ona efekty wcześniejszych, pracochłonnych czynności i zachęca do dalszego dłubania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz