niedziela, 30 września 2012

Messerschmitt Bf 109 F2 - II

Mały Friedrich pomalowany. Na zdjęciach widać pewne niedoskonałości, ale biorąc pod uwag fakt, że obrazki na ekranie są trzy razy większe niż prezentowany na nich model, to nie jest chyba najgorzej. Na emalie położyłem jeszcze dwukrotnie Sidolux jako podkład błyszczący pod kalkomanie. 
Cóż, wygląda zabawkowo, ale mam nadzieję, że kalkomanie, może delikatny wash w nielicznych liniach, jakieś delikatne okopcenia spowodują, że model nabierze choć trochę realizmu.

niedziela, 23 września 2012

Messerschmitt Bf 109 F2 - I

Oto kolejny rozpoczęty model, ale mający duże szanse aby być ukończonym przed pozostałymi. 
Przeglądając półkę z modelami do zrobienia, wzrok mój zatrzymał się na prościutkim modelu firmy Zvezda. Nagle zapragnąłem zrobić jakiś mały szybki modelik, ta zabawka do gier planszowych zdaje się nadawać do tego doskonale. 
Złożenie w całość 7 części nie zajęło dużo czasu. Trochę więcej zajęło mi wytrasowanie kilku linii na kadłubie i skrzydłach imitujących linie podziału i powierzchnie sterowe, nawiercenie wylotów km-ów i działka w kadłubie i kołpaku śmigła. Maszt anteny powstał z resztek złamanego wiertła. Od siebie postanowiłem dodać jeszcze filtr pustynny.
Złożony Messerschmitt prezentuje się tak. 
              

Po nałożeniu podkładu, Surfacera 1200, jego oblicze zmieniło się następująco.




Teraz pozostało go tylko pomalować. No właśnie, tylko jak. Zestawowe kalkomanie nie są zbyt bogate.
Na razie tyle. Musze się przespać z problemem malowania, może coś wymyślę, no i liczę na Wasze podpowiedzi.

czwartek, 20 września 2012

Boeing 737-500 SP-LKE (Star Alliance), odsłona piąta

Rysy zalane i przeszlifowane i taki oto efekt mamy




Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie to bardziej męczące zadanie aby uzyskać zadowalający mnie efekt. Na szczęście ryski zalane Surfacerem 1200 i potraktowane papierem 1000 a następnie 2000 zniknęły.
Okazało się, że farby błyszczące mają tę niemiłą właściwość iż schną dosyć długo, podobno nawet do dwóch tygodni. Podczas prac nad rysami, lakier zaczął mi się dziwnie kleić do skóry a na jego powierzchni pozostawały odciski linii papilarnych. W efekcie tego musiałem cały kadłub przeszlifować jeszcze lekko drobnym papierem. Dopiero wtedy mogłem ponownie prysnąć kadłub białym kolorem.
Teraz przyjdzie czas na drobnicę typu podwozie, silniki i wszelkie czujniki, lampki itp. Potem postaram się poprawić "rowy marsjańskie" na spodzie skrzydeł i akurat lakier na kadłubie powinien wyschnąć, utwardzić się całkowicie.
Na koniec jeszcze dwa zbliżenia na fragmenty kadłuba gdzie występowały najbardziej drażniące mnie skazy. Myślę, że po położeniu kolejnej jednej lub może nawet dwóch warstw farby nie będzie już nic znać tych rys.

niedziela, 16 września 2012

Boeing 737-500 SP-LKE (Star Alliance), odsłona czwarta

Biały kolor nałożony. Przeczuwając problemy, nie przyklejałem wszelakiej drobnicy, która mogłaby  tylko przeszkadzać przy ewentualnym szlifowaniu.
Na powyższych zdjęciach, malowanie nie wygląda źle. Oczywiście pomalowanie drugą warstwą jest konieczne aby zakryć wszelkie prześwity. Niestety na zbliżeniach widać już niedoskonałości.
Tu np. widzimy gdzie ostrze igły uciekło w bok.
Z drugiej strony też widać zbędną ryskę, a dalej, bliżej skrzydła mamy kolejne zadrapania. 
Górna powierzchnia kadłuba również nie jest gładka...
Zaś spód kadłuba to już orne pole.
Silnik - przed malowaniem wyglądał OK, a po ...
 Teraz pewnie będę musiał pozalewać te szczelinki, przeszlifować je... Niestety.

Na koniec, wrzucam dwie fotki mojego Benka, ten samolot naprawdę mi się podoba. W przeciwieństwie do Airbus'ow jego bryła nie jest taka bezpłciowa, monotonna.

sobota, 15 września 2012

Boeing 737-500 SP-LKE (Star Alliance), odsłona trzecia


Kolejna aktualizacja. Niby nic wielkiego ale parafrazując słowa Neila Armstronga o "małym kroku człowieka, ale wielkim kroku ludzkości",  mogę powiedzieć, że widzimy tu niewielki postęp w budowie modelu ale jednocześnie mamy do czynienia z ogromnym skokiem technologicznym i (mam nadzieję) jakościowym w mym warsztacie modelarskim. A czemu to? A bo kolorek na skrzydła został nałożony aerografem :-D Widzimy tu efekty mojej pierwszej próby pracy z tym narzędziem. Osobiście z efektu położenia farby jestem zadowolony aczkolwiek efekt wizualny modelu jest daleki od moich oczekiwań, ale o tym dalej. Pochwalę się jeszcze, iż zasilanie aerografu zapewnia mi własnoręcznie zmontowany kompresor, tzw. "lodówkowiec". Zabierałem się do niego z pół roku, ale w końcu jest! Satysfakcja z własnoręcznie wykonanego urządzenia, znaczy się tego kompresora  - bezcenna.

 Teraz dwa bliższe ujęcia skrzydeł. O ile górna powierzchnia nie budzi raczej większych zastrzeżeń...
... to dolna powierzchnia ukazuje niedoskonałości zarówno części (lekkie jamki skurczowe) jak i moje nieudolne próby trasowania linii. Początkowo używałem "dedykowanego" do tego celu nożyka Olfy, ale już wiem, że czynność tę w tej skali należy wykonywać jedynie igłą krawiecką i "czeską żyletką". Z jednej strony chciałbym je poprawić ale z drugiej jak pomyślę sobie o ponownym szlifowaniu i zagrożeniu zatarcia innych znajdujących się w pobliżu elementów to przechodzi mi ochota na poprawianie tych "rowów marsjańskich".
Wydaje mi się, że pakowanie na to szpachli mija się z celem, może wystarczyłoby te szpary zalać cyjanoakrylem? Sam nie wiem? Najpierw chyba maznę, o przepraszam, prysnę :-) biały kolor na kadłub i jeszcze raz się zastanowię co uczynić z tymi rowami.
Pozdrawiam i do następnego postu!