W październiku zacząłem grzebać się w kolejnym maleństwie. Zaczęło się niewinnie, sklejeniem kadłuba, skrzydeł i stateczników w jedną bryłę.
Tym razem podkład (Surfacer 1200) położyłem z aerografu. Niektóre miejsca łączenia kadłuba i skrzydeł wymagały lekkiego szpachlowania. Następnie pomalowałem całość farbą aluminiową z oferty Mr Hobby, nr 218, i ułamałem maszt anteny :-(.
Całość została pokryta również warstwą Sidoluxu celem zabezpieczenia powierzchni przed wytarciem. Kolejno "pod pędzel" poszło śmigło, koła i pas przeciwodblaskowy.
Niestety, przy zdejmowaniu taśmy maskującej zaczął odchodzić mi Sidolux. Dzięki temu widać różnicę w poryciu powierzchni polakierowanych tym lakierem bezbarwnym jak i "gołej" farby. Przy dalszych pracach, taśmę osłabiałem poprzez 2-3 krotne naklejenie na dłoń i dopiero przykładałem do modelu. Tak naprawdę to najpierw powinienem pomalować czarnym kolorem i dopiero kłaść to aluminium, cóż nauczka na przyszłość.
Po położeniu kolejnych 2 warstw Sidoluxu nałożyłem kalkomanie i pomalowałem kołpak śmigła dedykowanym kolorem 005 Blue również z palety Mr Hobby.
Próbowałem również dorobić własne wydechy, bliższe wyglądem oryginałowi, tzn. takie płaskawe, w kształcie tzw. rybiego ogona.
Ale ostatecznie dam chyba sobie spokój i użyję zestawowych elementów nawiercając jedynie ich końcówki.
Jednym z ostatnich etapów był montaż podwozia, osłony kabiny oraz dorobienie lusterka i doklejenie wcześniej ułamanego masztu.
Do pomalowania oszklenia posłużyłem się maskami z "pełnego" zestawu Eduarda. Trochę się bałem efektu ale wszystko poszło wyśmienicie. Muszę jedynie znowu nałożyć jedynie kilka warstw lakieru bezbarwnego aby zatuszować błysk "świeżego" aluminium.
Do pomalowania oszklenia posłużyłem się maskami z "pełnego" zestawu Eduarda. Trochę się bałem efektu ale wszystko poszło wyśmienicie. Muszę jedynie znowu nałożyć jedynie kilka warstw lakieru bezbarwnego aby zatuszować błysk "świeżego" aluminium.
Ale wrócę jeszczę na chwilę do lusterka, z nim to się dopiero miałem. Do "stworzenia" tego elementu posłużyły mi kawałki rozciągniętej ramki, lecz sklejenie ich razem do nic w porównaniu z próbą przyklejenia ich w odpowiednie miejsce osłony. Zbyt mocno ściśnięte pęsetą wyskakiwały sobie gdzieś w przestworza... dopiero 3 sztuka dała się umiejscowić tam gdzie chciałem.
Pozostały mi już tylko doklejenie wydechów, anteny IFF i rurki Pitota oraz skonstruowanie odpowiedniej podstawki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz