Nie, nie, nie zaprzestałem prowadzenia aktualizacji z budowy mojego Tornado. Po prostu czasu było mniej i postęp w pracy nad różnymi pierdołami nie był taki jak planowałem. Aby Wam to wynagrodzić to będzie chyba najdłuższa relacja z mych zmagań.
Zacznę może od tego, iż po wklejeniu podwozia okazało się iż kadłub ma dziwny kąt względem podłoża. Przyczyna tego była prosta, kadłub z Dragona, podwozie z Revella, i wyszło jak wyszło. Na szczęście, wystarczyły dwa cięcia skalpelem i amortyzator stał się o 2 mm krótszy.
Niestety, stety, ruch ten spowodował konieczność dorobienia fragmentu goleni. Skorzystałem więc z paseczka aluminium (po niezastąpionym napoju gazowanym) aby go odtworzyć. Przy okazji uwierzyłem nieco w swe umiejętności manualne operując tym maleńkim kawałkiem blaszki. Niejako przy okazji poszedłem za ciosem i dorobiłem brakujący reflektor z kawałka przezroczystej ramki od owiewki.
Na powyższym zdjęciu widzimy przednią goleń uzupełniona o wspomniane wyżej elementy. "Reflektor" zabezpieczyłem na czas malowania maskolem Humbrola, naprawdę jest to fajny specyfik.
Po pomalowaniu wygląda to tak jak poniżej. Niby taka pierdoła a cieszy :-)
I teraz króciutka dygresja. poniżej zamieszczam zdjęcie z tzw. chemią z której korzystam. Widzimy tu maskol, czyli substancję służącą do maskowania elementów przy malowaniu. Tzn., element pomalowany tym specyfikiem jest chroniony przed pomalowaniem, a jednocześnie po zakończeniu prac malarskich łatwo jest go usunąć, gdyż po wyschnięciu staje się gumowata substancją, łatwą do usunięcia.
Pozostałe dwa specyfiki, jak sama nazwa wskazuje są pomocne przy nakładaniu kalkomanii. Po nałożeniu kalki, traktujemy ją lekko pędzelkiem zmoczonym w płynie "na kalki", a on sprawia iż błona kalki mięknie i dopasowuje się do powierzchni na której została umieszczona. W przypadku bardziej opornych , czytaj grubszych, twardszych kalek, możemy użyć wcześniej płynu "pod kalki", który wzmaga stopień zmiękczenia błony kalki.
Ale wróćmy do relacji z budowy modelu. Po wklejeniu skrzydeł na stałe, pozostałe otwory w które normalnie chowają się wspomniane przed chwilą elementy, zaślepiłem najzwyklejszą szpachlówka firmy Tamiya.
Po jakichś 30 minutach od nałożenia, zerwałem zabezpieczające fragmenty taśmy maskującej i skalpelem naciąłem stwardniałą aczkolwiek jeszcze trochę elastyczną substancję uzyskując efekt podobny (?) do kołnierza występującego w prawdziwym samolocie.
Z fragmentów ramki od Black Tomcata, wyciągniętej nad świeczką wykonałem kawałki przewodów hydraulicznych, które zostaną umieszczone na goleniach podwozia głównego. Ich kształt zawdzięczam, wygięciu pęsetą i zanurzeniu na chwilę w gorącej wodzie, która utrwaliła pożądany kształt momentalnie.
Teraz zaprezentuję detal, którego stworzenie zajęło mi najwięcej czasu i chociaż efekt nie jest taki jakiego bym oczekiwał to jednak pozostawia pewną dozę satysfakcji.
Tak, są to hamulce aerodynamiczne, pozycji otwartej. Ponieważ oferta zestawu mnie nie zadowalała postanowiłem zbudować je samodzielne mając cicha nadzieję iż efekt końcowy będzie lepszy od części z ramki.
Jeśli kogoś to interesuje, to poniżej zamieszczam krok po kroku proces budowy tych elementów.
Najpierw, z aluminiowej blaszki wyciąłem główne elementy hamulców. Do wycinania, użyłem najzwyklejszych nożyczek do papieru.
Następnie przykleiłem kawałki cieniutkich drucików, mające imitować ożebrowanie konstrukcji powierzchni wewnętrznej.
Tak powstałego "jeża" poobcinałem z niepotrzebnych elementów
A na środek przykleiłem kawałek taśmy plastikowej. Poniżej widać moje wypociny z pudełkowym pierwowzorem.
Na koniec pozostało już tylko pomalowanie gotowych części, nałożenie brakujących kalkomanii i wklejenie w gniazda mocujące oraz dorobienie siłowników z kawałeczków igieł od strzykawek.
Tym razem to by było na tyle. Pozdrawiam i do zobaczenia następnym razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz